środa, 13 marca 2013

kompleksy


tu naprawdę jest inaczej. odnosi się wrażenie, że u co wrażliwszych osobników, ogólne zlodowacenie ma ogromny wpływ na zamarzanie komórek mózgowych lub wprowadza je łaskawie w stan osobliwej hibernacji, która czeka na lepsze, cieplejsze czasy. 

jak się domyślacie, wczoraj byłem w szkole.

gdy prowadzę lekcje, od razu widzę domy, w których mieszkają uczniowie, słyszę muzykę, do której tańczą, gdy rodzic puści cośtam na tubce, a nade wszystko widzę lustra, odbijające krzywo swoich stwórców. znam panujące w domach poglądy polityczne, religijne i ogólnożyciowe, dowiaduję się co zwykle jedzą na śniadanie, o co pokłócono się wieczorem i ile pcheł wybrała siostra z psa o imieniu Ksero. wiem też ile zabiła, rozgniatając paznokciami.

po ostatnich rozmowach z kilkoma nauczycielami, wywnioskowaliśmy, że praca belfra sprowadza się bardzo często do smutnego wniosku: "cokolwiek wkładasz im do głowy, wylatuje dupą". są, i owszem, chlubne wyjątki, dla których naprawdę warto poświecić owe 45 minut. nie dość, że słuchają i chłoną, to jeszcze rozumieją i potakują we właściwych momentach. zadają pytania, mielą w głowie odpowiedzi i po kilku tygodniach potrafią do nich wrócić. uwielbiam momenty, w których uczniowie 7 klasy na dźwięk dzwonka reagują: "już? no nieeeeeeee", a rozszalała od emocji pierwsza klasa maszeruje przez całą szkołę z trąbkami z ruloników, naśladując każdy mój ruch i dźwięki, jakie z siebie wydaję. czuję się jak Roberto Begnini, uczący niemieckie dzieci w obozowej restauracji słówka "grazie". 

uwielbiam takie soboty, gdy wszystko wychodzi. nawet to, czego nie ma się w planach, nawet najmniejsza improwizacja nie wymknie się szczęściu, które akurat tego dnia, postanowiło cię prześladować. na wczorajszej katechezie byłoby nawet za spokojnie (?), gdyby nie uczniowie klas 1,2 i 5, którzy serwowali mi przepiękne odpowiedzi na moje pytania:

- Znacie już historię o Adamie i Ewie...
- Proszem pana bo wonsz zatruł to jabłoko
Z końca sali odzywa się mój sprzymierzeniec w duchu - 7 letni Oliver: 
- No ej! To nie ta bajka!
________________________
- Kochani, kto mi powie, czym jest Dom Boży?
Nagle, bez podniesienia ręki, zaczyna śpiewać bezimienny chłopiec:
- "Boże, Boże, Boże, Bożenko...zdradziłaś mnie z cyganem".

________________________
- Kto wie, kim byli Kain i Abel? 
Zgłasza się pierwsza ławka. Dziewczyna, lat 12, wzrok nie znający pojęcia "spojrzeć głębiej":
- Kain zabił Abla, bo nie ciągnął kabla - śmieje się. 
Odbiera mi na chwilę mowę, a dziewczynka z lekką dumą, ale też nikłym zawstydzeniem dopowiada: - Było na Kwejku. 

________________________
- Dlaczego Bóg pomieszał języki ludziom, budującym wieżę Babel?
- Bo miał kompleksy?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz